śmieszy mnie to rozpatrywanie wszystkiego w kjategoriach gorszości-lepszośc, normalnościni/nienormalności, winy i kary, dla mnie to bezużyteczne etykietki, które więcej mówią o oceniającym niż ocenianych przez niego.
Poza tym jak ktoś może być gorszy dlatego, że mu matka zmarła i go np. sam ojciec wychowuje lub że mu się rodzice rozwiedli, no w niepełnej rodzinie dorasta, nienormalnej przecież.
Rozumiem i zgodzę się, że takim osobom może być trudniej (ale równie a nawet bardziej może trudniej jest dzieciakowi z pełnej rodziny, gdzie ojciec pije przez 30 lat), ale jaka , kurde, gorszość?
Kurde, gorsi, nie gorsi,
śmieszy mnie to rozpatrywanie wszystkiego w kjategoriach gorszości-lepszośc, normalnościni/nienormalności, winy i kary, dla mnie to bezużyteczne etykietki, które więcej mówią o oceniającym niż ocenianych przez niego.
Poza tym jak ktoś może być gorszy dlatego, że mu matka zmarła i go np. sam ojciec wychowuje lub że mu się rodzice rozwiedli, no w niepełnej rodzinie dorasta, nienormalnej przecież.
Rozumiem i zgodzę się, że takim osobom może być trudniej (ale równie a nawet bardziej może trudniej jest dzieciakowi z pełnej rodziny, gdzie ojciec pije przez 30 lat), ale jaka , kurde, gorszość?
Na czym ona miałaby polegać?
grześ -- 03.03.2010 - 08:11