i myśl przewodnią wpisu autorki uważam za pieprzenie w bambus tylko inne niż katolskie.
Nie idę do lekarza, urzędu, szkoły po to aby odhaczać wzrokiem co wisi na ścianie albo stoi na parapecie czy biurku.
A niech se stoi/wisi co chce.
Ani chrześcijaństwo ani buddyzm ani szamanizm nie jest tym co mnie tam sprowadza, tylko moja własna sprawa.
Jeżeli urzędniczka, doktorka, feministka, lesbijka, wegetarianka, cyklistka, alpinistka nie rozwiązuje mojej potrzeby przypisanej do swojego miejsca pracy tylko wskazuje na jakiś wyrzeźbiony kieł morsa, krzyżyk, grubasa w wygibasach lotosu to ja mam ją w dupie, tak samo jak i tę instytucję.
Nie czytałem komentów ale
i myśl przewodnią wpisu autorki uważam za pieprzenie w bambus tylko inne niż katolskie.
Nie idę do lekarza, urzędu, szkoły po to aby odhaczać wzrokiem co wisi na ścianie albo stoi na parapecie czy biurku.
A niech se stoi/wisi co chce.
Ani chrześcijaństwo ani buddyzm ani szamanizm nie jest tym co mnie tam sprowadza, tylko moja własna sprawa.
Jeżeli urzędniczka, doktorka, feministka, lesbijka, wegetarianka, cyklistka, alpinistka nie rozwiązuje mojej potrzeby przypisanej do swojego miejsca pracy tylko wskazuje na jakiś wyrzeźbiony kieł morsa, krzyżyk, grubasa w wygibasach lotosu to ja mam ją w dupie, tak samo jak i tę instytucję.
O czym jest ta cała mowa?
Igła -- 19.11.2009 - 19:02