jest prosty: Ile księży tyle charakterów.
Jednego denerwuje koperta, inny denerwje się jak jej nie widzi…
Ja to im czasem współczuję tak łazić po domach. Faktycznie nie wiadomo na co się trafi.
Kiedyś, za moich czasów (strasznie dawno to już było) to pierwsi chodzili ministranci i pytali, kto życzy sobie odwiedziny.
Ale to minęło, choć nie było głupie. Tylko, żze trzeba było podzielić się kopertami :)
Hasbend “robił” na kolędach, to wiem. A jak wiem, to piszę :)
Grześ, koment do linka
jest prosty: Ile księży tyle charakterów.
Jednego denerwuje koperta, inny denerwje się jak jej nie widzi…
Ja to im czasem współczuję tak łazić po domach. Faktycznie nie wiadomo na co się trafi.
Kiedyś, za moich czasów (strasznie dawno to już było) to pierwsi chodzili ministranci i pytali, kto życzy sobie odwiedziny.
Ale to minęło, choć nie było głupie. Tylko, żze trzeba było podzielić się kopertami :)
Hasbend “robił” na kolędach, to wiem. A jak wiem, to piszę :)
dorcia blee -- 01.01.2012 - 07:18